– Najlepsze efekty w leczeniu nadciśnienia tętniczego daje polipigułka, zawierająca w jednej tabletce kilka leków – powiedział dr Aleksander Prejbisz z Instytutu Kardiologii w Warszawie podczas konferencji poświęconej problemom kardiologii.
Fot. Mariusz Cieszewski / Agencja Gazeta
Jednym z powodów, dla których polipigułki sprawdzają się lepiej niż leki do pojedynczego stosowania, jest to, że... pacjenci je zażywają. – Lekarze wiedzą, że nieskuteczne są przede wszystkim te lekarstwa, których pacjenci nie przyjmują, choć powinni – mówił półżartem specjalista, przywołując badania, z których wynika, że im więcej leków (tabletek) pacjent musi przyjmować, tym gorzej radzi sobie ze stosowaniem się do terapeutycznych zaleceń lekarza. Polipigułka, która może zastąpić dwa lub nawet trzy pojedyncze substancje aktywne, sprzyja dyscyplinowaniu chorych.
- Jest to tym ważniejsze, że pacjent cierpiący na nadciśnienie tętnicze często nie może zrozumieć, zaakceptować, że jest chory i musi się leczyć. Nic go przecież nie boli, i świadomość, że musi codziennie zażyć kilka lekarstw, uwiera. On chce myśleć o sobie jak o zdrowym człowieku – tłumaczył ekspert, dodając że jedna tabletka jest dla pacjenta łatwiejsza do zaakceptowania.
Jest jeszcze co najmniej jeden ważny powód, dla którego na świecie rośnie popularność polipigułek. - W terapii nadciśnienia na ogół trzeba stosować co najmniej dwa leki, o różnych porach, co dla wielu chorych, szczególnie dla tych w starszym wieku, jest dość trudne – mówił dr Aleksander Prejbisz.
Skuteczność leczenia nadciśnienia tętniczego jest jednym z podstawowych problemów polskiej kardiologii. Prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Piotr Hoffman przypomniał, że nadciśnienie skutecznie leczone jest jedynie u 26 proc. Polaków, którzy na nie cierpią. Z ogłoszonych w 2011 r. badań stanu zdrowia Polaków NATPOL wynika, że u 9 proc. osób z wykrytym nadciśnieniem nie jest ono leczone, a u 36 proc. jest leczone, ale nieskutecznie. U prawie 30 proc. Polaków, którzy cierpią na nadciśnienie, choroba ta nie została jeszcze rozpoznana.
Kardiolodzy przypominają: po wykryciu zbyt wysokiego ciśnienia tętniczego należy jak najszybciej rozpocząć leczenie, które m.in. polega na przyjmowaniu leków. Zwykle, choć nie zawsze, terapia rozpoczyna się od przepisania jednego leku, ale lekarze coraz częściej od początku wdrażają dwie substancje czynne, ponieważ nadciśnienie tętnicze może mieć i zwykle ma więcej niż jedną przyczynę. Część chorych, zwłaszcza na późniejszym etapie choroby, musi stosować nawet więcej niż cztery preparaty. W Polsce leczenie skojarzone stosowane jest u 85 proc. chorych.
W Polsce polipigułki, mimo że przynoszą korzyści (oprócz tego, że poprawiają dyscyplinę pacjentów, mają również mniej działań niepożądanych), są stosowane rzadko. Z danych przedstawionych na konferencji wynika, że zażywa je zaledwie 10 proc. osób z nadciśnieniem tętniczym. Średnia europejska to 20 proc. Polska wśród krajów europejskich plasuje się na ostatnim miejscu, ale niewiele większy odsetek pacjentów leczonych polipigułkami mają zamożne Niemcy (15 proc.). Dość zaskakującym liderem jest Portugalia (ponad 30 proc. pacjentów przyjmuje polipigułki).
Powód, dla którego w Polsce polipigułki nie są stosowane częściej, to zasady refundacji. Nie można ich podawać od razu po wykryciu nadciśnienia. Leczenie trzeba zacząć od jednego leku, nawet jeśli można się spodziewać, że monoterapia nie będzie skuteczna. Na przeszkodzie stoi też zasada, że refundacja może wynikać wyłącznie z ChPL. Gdyby lekarze mogli się kierować zaleceniami towarzystw naukowych, wytycznymi, wtedy częściej mogliby przepisywać polipigułki.
